Klimat zdecydowanie się zmienia i to dużo szybciej, niż przed laty liczyli naukowcy. Polskie rzeki wysychają, a prognozy pogody na najbliższe tygodnie nie dają nadziei na zmianę. Upał wpisał się w nasz klimat, a braki wody doskwierają coraz bardziej – widmo katastrofy?
Opady są, ale niewielkie. Z suszą i upałami walczy niemal cała Europa – ponad 30 stopni to norma w Wielkiej Brytanii, ogromna susza doskwiera Francji, także w Polsce rzeki wysychają. Dodatkowym problemem w naszym kraju jest sytuacja na Odrze – śnięte ryby i katastrofa ekologiczna.
Poważne deficyty wody, czyli susza hydrologiczna
Susza hydrologiczna panuje aktualnie na całej długości Sanu – dane z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Odra w woj. zachodniopomorskim jest najpłytsza od 10 lat – w wybranych miejscach nie można na niej nawet popływać kajakiem. Także elektrownie mają problem, by pobrać z rzek pożądaną ilość wody. Te przykłady obrazują, jak duża jest skala problemu – w Polsce zapanowała wielka susza.
Problem suszy problemem globalnym
Susza nie jest problemem jedynie Polski. Obecnie aż 2 miliardy ludzi ma problem z dostępem do bieżącej wody. W latach 70. i 80. susze występowały w Polsce mniej więcej co 9 lat, na początku XXI wieku co 3-5 lat, a od 2015 roku już co roku.
Upały panują też w Wielkiej Brytanii – w Londynie były problemy z transportem kolejowym, przy rekordowych 40 stopniach Celsjusza, ogromna susza jest też we Francji. Poza tym w Chorwacji, Hiszpanii, Turcji, Grecji czy we Włoszech szaleją pożary.
Jak zaradzić suszy?
Aktualna sytuacja hydrologiczna w Polsce jest bardzo trudna. Susza jest na coraz większym obszarze naszego kraju. W naszym kraju jest permanentna susza meteorologiczna, ale po czasie staje się ona suszą rolniczą lub glebową. Plony będą mniejsze lub będą gorsze, a ceny żywności pójdą w górę.
Zdaniem hydrologów w kwestii zapobiegania suszom robimy cały czas za mało. Plusem jest jednak rosnąca świadomość deficytu wody i tego, że należy dbać o wodę, nie marnować jej cennych zasobów. Polska popełniła wiele błędów odnośnie do gospodarki wodnej. Zamiast zatrzymywać wodę, to się jej pozbywano. Błędem były też melioracje pól. Również my jako społeczeństwo nie mamy nawyku dbania o wodę – m.in. podczas kąpieli, mycia zębów czy mycia naczyń.
Hydrolodzy wskazują na retencję, czyli zatrzymywanie wody tam, gdzie ona pada. W Polsce zatrzymuje się zaledwie około 6,5 proc. opadów. Dla porównania dodajmy, że na przykład w Hiszpanii aż 50 proc. Wszystkie prognozy klimatyczne wskazują na to, że susze będą cyklicznie się powtarzać i mogą być coraz poważniejsze. Potencjał retencyjny należy zatem zacząć wykorzystywać w pierwszej kolejności.
Kar, f: tookapic / pixabay